Zygmunt Ryznar MOJE NAJNOWSZE WIERSZE
data aktualizacji: 26 wrzesień 2010
|
|
|
|
|
|
|
|
|
kiedy przyjdzie dzień ten
kiedy przyjdzie dzień ten
i zawołasz mnie
powiem moim wierszom
aby zeszły ze mną
do łodzi mej
na drugim brzegu
na przystani
wiersze każę czytać
duszą i wargami
a one strofy
jak ptaki pofruną
w nowy dzień lepszy
zanim w zapomnienia cień
się przesuną ...
gdyby nas nie było
gdyby nas nie było
kto oglądałby
żółtawe słońca wschody
i czerwienią bijące zachody
kto zaprzęgałby marzenia
do powozu wyobraźni
i po obłokach donikąd
pędził bez wytchnienia
skąd (byłoby) słońce
gdy zasłony jeszcze nieodgarnięte
a w uśpionych kwiatach
liście i kwiaty stulone
skąd śpiew
gdy usta milczą
a duszy jeszcze nie ma
ciemność i cisza już tylko zamglone
za naszą sprawą
odejdą w smugę cienia
skąd ciepło
gdy nasze dłonie daleko
i obejmują tylko powietrze
skąd wystrzał
skoro szampana nie podano
na naszym ślubnym stole
wszystko zasnute mgłą
jak lawą
a pod nią żar życia
które niedługo przebije skorupę
i przyniesie
słońce ciepło śpiew ...
Stracony uśmiech
Im starszy jesteś
tym
każda minuta droższa
i każdy uśmiech wspanialszy
Najgorsze
jeśli zapomnisz
skąd się on bierze
(nie wyrasta na drożdżach)
Bez niego
jak bez imienia
ale z maską
Poluję
jak pies gończy
a znajduję
lekko skwaszone kąciki
ust
A Miła moja kiedyś
twierdziła
że uśmiech
to moja tajemna broń
kończąca wszystkie wojny
Nadejdź proszę
tak dobrze było mi z tobą do twarzy
nie tylko na zdjęciu
Bez uśmiechu
jak drzewo bez słońca
z pożółkłymi liśćmi
Nadejdź ....
wrócę wtedy do siebie
i - moja Miła -
do ciebie.
Życie jest poezją
Prolog:
Strumień poezji
płynie w tobie
jeśli zamilkniesz
nikt się nie dowie
--------------------
Gdy zasypiasz
jak Dobranocka drzemie z tobą
wstajesz rano
w jej imieniu
wita cię ptaszek na balkonie
Wsłuchaj się w siebie
przytul do brzozy skronie
zapach poezji
sam się wyłoni
-------------------
Konkluzja:
Czyni cię ona
bezbronnym
wobec łomotu ludzkiej zajadłości
ale przenosi
w świat ciszy wielkiej
gdzie rozmawiasz ze sobą
bez słów
i rozumiesz wszystko ...
PRZEMIANY
Najpierw wiatr pustynny
hulać można dowoli
a każdą wpadkę
i tak piasek przesłoni
Potem deszcz rzęsisty
i jak fatamorgana
jezioro się zjawia
zarasta od gadania
Post Scriptum.
Od promienistych słów
wzbierają potoki
które i tak wpadną do morza
pozostaje po nich spękana ziemia
albo pustynia
JESTEŚ MOIM MOTYLEM
wiosna-wiosna-wiosnaSpisano na gorąco po spacerze w Dolinie Ojcowskiej słonecznego 15 kwietnia 2007 r
kwiatkami łąka pstrokata
ptaki śpiewają
motyle fruwają
początek raju
-----------------
Jesteś motylem tylko
i cieszysz się z tych paru dni istnienia
płyniesz ze mną leśną ścieżką
plączesz się między nogami
jak kundelek w panu zakochany
owiewasz mi włosy i zaglądasz w oczy
szybujesz w niebo i wracasz
potrząsasz wspaniałymi barwami jak biodrami
Jesteś motylem
tylko nie wiem którym
Czy tą twarzą z pociągu
przelotną ale zapamiętaną
tą Myszką jak cię przezywano
Czy tą dumną gąską z parku
przyciągającą klekotem pantofelków
albo
dorodną dziewczyną obnażającą uda w szybkim kroku
po drugiej stronie ulicy
czy też moją Miłą
co płynie niezrównanym krokiem tanecznym
na nasze spotkanie
Jesteś motylem tylko
uspokoi się wszystko
kiedy przeminą twoje dni
Do zobaczenia przyszłą wiosną.
Życie jak fortepian
Życie jak fortepian
czarne i białe klawisze
a marzenia pękają jak strunyFortepian jak życie
gra melodie rozmaitedostaje zadyszki
lub euforycznie dudni
w uszach i duszy
albo zachwyca linią melodyczną
która trwa bez końca ...Jak milczy skrycie
to wiem
w środku lawa
czeka na znak
po którym wrzask nagły
też wygaśnie
pozostaje pancerz zastygły
i nieco popiołu
jako nadzieja odrodzeniaP.S. Naciśnij klawisz nadziei gdy nastąpi absolutna cisza.
Nie graj Szopena gdy nie musisz.
Posłuchaj siebie
gdy grasz koncert
nie zdając sobie z tego sprawy.
Poeci wlatują oknami i drzwiami
nieproszeni bo muszą
oddawać nam siebie
albo podaję im rękę przyjazną
i zapraszam na fotel
albo odlatują przez komin
jako dym rozwiany
poezja jest jak wiatr
wieje kiedy chce
i dokąd chce
ZAPACH NOCY
noc
ma zapach twego ciała
nadal bliskość ciebie obok
na pustej poduszce
i brak równowagi
w leżeniu na jednym boku
a ciszy jakby ubyło
ukryte myśli chroboczą w
zakamarkach świadomości
echa wydarzeń
jak ości w gardle
powiewy niepokoju
jak szmery serca przed zawałem
Takie plum-plum
jak przelewanie wody
w zapowietrzonych kaloryferach
W końcu bąbelki znikną
nastąpi cisza
i zapadnę w sen
Dotknij mnie
Dwa warianty
I.
Dotknij mnie
choćby myślą
Ukarz mnie
choćby słowem
Kochaj mnie
choćby nie wiem co
Za to że jestem
i będę
Z Tobą
II.
Dotknij mnie
choćby myślą
albo
uderz
mocnym słowem
Owiej mnie
choćby ciepłym spojrzeniem
A najlepiej
po prostu przytul
Tylko
nie dręcz
ciszą zagadkową
Kochaj mnie
choćby nie wiem co
Za to że jestem
i będę
Z Tobą
Pokój niepokoju
Cztery sciany,
niejedno widziały a milczą
Sufit
z lampką nadziei, co umiera ostatnia
Krzesło
wysiedziałe, trzeszczy
ale jeszcze służy
Na stole kartka
a na niej tylko znaki zapytania
albo same wykrzykniki
Takie życie zapisane spacjami i odruchami
Jeśli zasnę - to sny o rybaku i złotej rybce-
Gdy dotykam tafli jeziora
znika wszystko
Zacznę więc od początku
pisać życie.Prawda
mój świat - prawda
a prawda rzadko bywa naga
w dotyku nierozróżnialna
w smaku często jak woda
a nie jak dobre wino
czasem pyskuje jak przekupka
lecz w potoku słów zamiera
i ucieka do-nikąd
czasem gorzka
nie do przełknięcia
między
prawdami gwiazdozbiorów
pomiędzy
wieloma ludzkimi prawdami
błąkają się
nieodkryte
prawdy
tylko spadająca kometa
w akcie samospalenia
może prawdę ukazać na moment
potem już
nic
nie odrodzi się
z popiołów
Chwytaj więc prawdę w locie.W piaskownicy
Układam
napis z piasku
i albo fala go podmyje
albo wiatr rozsypie
albo
błąd ortograficzny
zatrzyma
....
niewiele zostaje --
może pół litery Post Scriptum: Zwiewnym napisem może byc wszystko.
Nawet nasze zycie
Gdzie jest twój dom
To, co budujesz przez całe życie
może runąć w jedną noc.
Mimo to, buduj swój dom !
życie jest szybkie
gdy łapiesz wiatry pomyślne
szybujesz w przestworzach sukcesu
i widzisz tylko portret własny
w każdej przebitej chmurze
życie jest krótkie gdy zbudzisz się w łupinie samotności
zapytasz siebie o własny kąt
gdy nadejdzie odpowiedź:
"ulica-szklana-numer-zbity"
nie buduj szklanych domów
a pomyśl o fundamentach
Krople deszczu
kap kap kap to deszcz jesienny na parapecie odmierza czas ......... przywołuje wspomnienia o nas o nas o nas .......... tyk tyk tyk ciężkie krople na szybie jak twoje łzy i znaki ostrzegawcze .......... potem pomruki grzmotu dalekiego nadchodzi burza ..... Aby nie widzieć piorunów trzeba zamknąć oczy ......... i tak nie zasnę dopóki nie porozmawiam z samym sobą i po nitce nie dojdę do supła który sam się zawiązał i do kłębka który razem utoczyliśmy a pozostał w zapomnianym kącie.
Napiewy młodości
padają słowa liczne
a to tylko pustodżwięki
świat jest pełen hałasu
nie słychać drgnień serca
ludzie mają pozy
aby przykryć nimi
coś czego już nie mają
albo nie mieli
Tylko uśmiech
schowany we wnętrzu
zdaje się
chronić przed klęską.
W nim promyk nadziei
na jutro.
Jakie mozna dać rady
tym
których pierwszy raz boli
gdy jeszcze nie znają
drogi do siebie ... ?
carpe diem
Człowiek jak rzeka
człowiek jak rzeka
niby wciąż ten sam
a jego marzenia
zabłąkane
niczym wody upłynione
i lata jego jak te mosty
niepotrzebnie
za sobą popalone
(bez drogi powrotu)
a te żagle nadęte
jak twarze znajome
zszarzałe teraz
na bocznym torze odstawione
i jeszcze przed nami
parę śluz na tym szlaku
a potem
jedna przesiadka
.....
ta chwila zadumy
to krótki przystanek
tramwaju życia
uwalniający od stukotu codzienności
Post Scriptum.
[dzwonek
stuk-stuk-stuk
to życie ruszyło
do zobaczenia
na następnym przystanku]
Kropla
Młodość
jak kropla tajemnicza
oceanu
wysycha szybciej
zanim zasmakujesz jej smakuale
przedtem pozostawia
zabarwienie całego akwenu
w niej
twoje marzenia
zasady
dążenia
powstaje
z wilgotnych warg
podczas pocałunku
z zachwytu i żalu
i z twego potu
bez zmagań z wiatrami
nie pozostanie z niej
cien śladu nawetdopókiś młody
ustaw dobrze żagle
odcumuj -
komu w drogę
temu czas ...
Rozpoznawanie świateł na rozstajach
medytacja pomaga żyć -
koncentracja i samooczyszczanie
zapalaja
niebieskie swiatło
przetrwania
Na zielone światło
żyj pełnią jaką możesz
na żółte
czekaj az nadejdą dni szczęśliwe
na czerwone
nawet nie drgnij w bloku startowym
bo zostaniesz zdyskwalifikowany
Rozpoznawanie świateł
na rozstajach
to sztuka życia
Musisz zaryzykować
wsiąść i dojechać
choćby do pierwszego skrzyżowania
najpierw jednak
zapal światło niebieskie
Zycie jest otwieraniem kolejnych drzwi
gdy dorastasz
wystarczy
dziurka od klucza
by zajrzeć w świat dorosłych
niedomknięte drzwi
by szept chwycić chichotnypotem
gdy własne klucze
kazde naciśnięcie klamki
nie wiesz czy Ci otworzy
słowo przyjazne i muśnięcie pocałunku
czy ciszą uderzy na powitanie
albo burzą z piorunem
co rozświetli nie to co trzeba
i spali to co jeszcze niezbudowane
Takie
ciągłe otwieranie drzwi
bezpowrotnych
wieszanie nowych krawatów
zapalanie i gaszenie świateł
wchodzenie po schodach
a potem
spadanie
i już tylko
echo
echo ...
a za Tobą
stąpają następni.A jednak
wchodź
coraz wyżej i wyżej
przynajmniej
widoki pozostaną ci
w pamięci
Jestem, jestem!taki całus od Ciebie na przywitanie
gdy dzień się budzi
i jaskółki zaglądają do okna sypialni.
Bądź,
bądź ze mną!Idźmy razem na poranny spacer
płyńmy razem rzeką życia
wracajmy razem zmęczeni ale pogodni.
Jestem
jestem z Tobą !na balkonie
gdzie witał Cię świergot żółtozielonego ptaszka
a niedawno gościł ufnie na Twojej dłoni
jego miniaturowy malecna balkonie
gdzie ładujesz się energią
żółtych i czerwonych kwiatów
oraz wędrujesz wzrokiem na kopce
odtwarzając zapewne
nasze rześkie milowe kroki
od Piłsudskiego do Kościuszki.
Jestem
jestem obok Ciebie !aby podać Ci rękę
a nawet siebie.
Kraków 28 czerwiec 2005 r.
Twrch brzmienia celtyckie Twrch
Trwyth
Gwrhyr
Gwrnachczy te głoski
moga śpiewać?
Twrch Trwyth
to zaklęty w dzika syn księcia Taredda
Gwhyr Gwaltstawt
to rycerz magicznego miecza
Gwrnach Gawr
to bajeczny olbrzyma wszystko to
celtyckie brzmienia mitycznetrudno je
włożyc w strofy poetyckietkwią na głębokości
wielu wieków
na zamorskiej bajecznej wyspie
plemienia Fir-Bolg
które nienawidziło poezji i muzykiza to teraz
rozkwita irlandzka piosenka.
a więc z wiekami
świat się zmieniajakby
na lepszeAilill
Kulhwch
Efrawc
Wyllt
Życie składa się tylko z chwil i samo trwa chwilę.
Plusk plusk
gdzieś w głębi coś zapada
szur szur
dzień za dniem niepostrzeżenie
klaps klaps
rok po roku
i każdy rok
to tylko jeden
zbiorowy portret rodzinny
Po prostu ... nie pora
gdyby nie lustro
mógłbym
żyć tak młodo jak się widzę wewnętrznie
mógłbym czuć zapach moich niewygasłych marzeń
stopami wchłaniać wilgoć łąk odwiedzanych w dzieciństwie
płynąć i płynąć wśród obłoków w kraje nieznane
a nade wszystko
odbierać dalej wiosenny delikatny dotyk słońca
zapowiadający dorodne zbiory
Czas biegnie inaczej we mnie
niż na jawie
Życie całe
staje się jedną chwilą
w której na każde przywołanie
wraca wszystko co było
w dowolnym porządku naturalnym
pierwszy rower
stateczek papierowy w rynsztoku pełnym deszczu
uśmiech córeczki kołyszącej się na moim kolanie
pierwszy dzień mój w szkole już nieco zamglony
twarz matki zadumana
krzyki esesmana niesione ostrym odgłosem korytarza
spojrzenia dziewczyn po których nie wiadomo czego spodziewać się można
książka która gdzieś się zapodziała
........
tak szybko i bezbłędnie identyfikuje się
teraz
każdą kroplę
oceanu życia.
nie pora
na dalekie podróże lecz na powroty
nie pora
na sadzenie drzew dla siebie lecz na zbiory późnojesienne
pora
na pozostawianie śladów "dowidzenia"
Kraków czerwiec 2005 r.
Ryznar Zygmunt -- Do Matki MATKO,
Chciałbym napisać do Ciebie
list
Wezwać z zaświata
Abyś mogła usłyszec szczebiot Twoich wnucząt
tęskniących do Ciebie.Jeśli wyznam Ci wdzięczność
zabrzmi jak szmer liści
oczyszczanych przez deszcz jesiennyJeśli wyrażę
zrozumienie Twojego losu
będzie to tchnienie
czyste przejrzyste i bez wyrazuD l a t e g o wyrażam Ciebie
przez własne istnienie.1965 r. - wiersz odkryty w archiwach w sierpniu 2005 r.
Powracająca fala
Smutek i żal zrodzone w dniach odejścia Matki towarzyszyć będą memu zyciu, tak jakby mogły mi ją zastąpić...Sprawy gwałtowne trwają krótko, lecz ich odgłosy powracaja jak fale z bezkresnej dali. Uderzenia fal są tym mocniejsze, im bliżej jesteśmy DNIA OSTATNIEGO...
Im głębsza miłość
Im głębsza miłość, tym łatwiej jest ranić się wzajemnie.
Czas oraz śpiew ptakow leśnych
są najlepszym lekarstwem urazów miłosnych.
Miarą miłości jest zdolność wybaczania.
Nie zagojone do końca rany rany otwierają się szybciej
zanim pomyślisz i wypowiesz: "przebaczam".