Ryznar Zygmunt
WIERSZE O PRZEMIJANIU
(zbiorek wierszy - do niektórych pozycji możliwy jest dostęp indywidualny na tej witrynie)"Cóż jest życie? Życie to przemiana materii (...)
to ścigłe i niepochwytne zwierzę. (...)
Mijanie to mijanie się ze światłem,
to mijanie się z człowiekiem.
Mijanie to żal prędki."
(Julian Przyboś)
Kiedy odchodzimy
pozostaje po nas anioł życia
Nic nie przeminęło
mimo że było
to co jest i będzie
tylko
nicią co przędzie
przyszłość z przeszłości
Indeks:
0. Wedrówki po pokojach
1. Życie to kropli plusk
2. Do matki
3. Smuga Cienia
4. Koncert na 4 pory
5. Koncert na 4 pory (wersja niema)
0.
WĘDRÓWKI PO POKOJACH
gdy dorastasz
wystarczy
dziurka od klucza
by zajrzeć w świat dorosłych
niedomknięte drzwi
by szept chwycić chichotny
potem
gdy własne klucze
kazde naciśnięcie klamki
nie wiesz czy Ci otworzy
słowo przyjazne i muśnięcie pocałunku
czy ciszą uderzy na powitanie
albo burzą z piorunem
co rozświetli nie to co trzeba
i spali to co jeszcze niezbudowane
Takie
ciągłe otwieranie drzwi
bezpowrotnych
wieszanie nowych krawatów
zapalanie i gaszenie świateł
wchodzenie po schodach
na szczyt wieży komnatnej
a potem
spadanie
i już tylko
echo
echo ...
a za Tobą
stąpają następni.
_________________________
1.
ZYCIE TO KROPLI PLUSK
Istnienie to studnia, a życie pojedyńczego człowieka to ledwie plusk kropli lecącej na jej dno... Od wielu wielu lat prześladuje mnie ból pożegnania z MAMĄ i sceneria w jakiej TO się odbywało.
........
Czerwiec 1944. Miasto Jarosław w pierwszych dniach wyzwolenia spod okupacji niemieckiej - prawie puste (jakżesz wówczas szerokie) ulice, po których słychać od czasu do czasu miarowe bicie (o łby nierównej kostki) żołnierskich butów z maszerujących kolumn. I my we troje - Tata, Siostrzyczka (o rok starsza ode mnie) i ja (6letni chłopiec)- idący jak we śnie za furmanką, na której spoczywała ONA - milcząca - z niedopowiedzianym życiem.
..........
Słyszę klekot uderzeń kopyt konia i nagle pojawiające się ostre zmasowane uderzenia żołnierskich podkutych butów. Z perspektywy dziecka widzę spody tych butów i niekiedy rozsunięte onuce.. Czuję na sobie spojrzenia, które oglądały nie jedną śmierć w swoich szeregach a mimo to zapewne współczuły .
Film uderzający moje oczy i uszy trwa tak naprawdę dalej ukryty gdzieś w moim wnętrzu i przebija się przez skorupę w niespodziewanych momentach. Ten wiersz został wykluty po latach w wyniku takiego wielokrotnego pękania.
Składam nim hołd wszystkim MAMOM, które w tamtych trudnych czasach opuściły przedwcześnie swoje dzieci, i DZIECIOM, które mają w sobie ból tego rozstania i nosić go bedą na pewno do końca swoich dni.
------------------------------------------------------------
Lu li lu li laj
miało być
lecz zamiast kołysanki
ostatni żałobny marsz
Plusk plusk plusk
to Kropelki (życia)
ogrzane ciepłem matki
oziębiane podmuchami
ale jeszcze w nas
zawisają na moment
aby opaść w końcu
na dno rozkołysane
łkaniem tych co ją kochali
Klaps klaps klaps
jeszcze nie postawiłem
pierwszego kroku
w tańcu mojego życia
a już film
którego nie chcę ogladać
Klak klak klak
Po pustych ulicach klaknięcia kopyt
(konia ciągnącego zaprzęg cmentarny)
z moją młodą Mamą
której serce nie wytrzymało.
Po chwili ciszy
Stuk szur stuk
to ostry stukot żołnierskich butów
szelest ocieranych onuc i opadających rąk
i ciągle Błysk błysk błysk
Spojrzenia kolejne
szeregów
mijającej kompanii
Taki ostry flesz na moje oczy...
bijący do dzisiaj
Ten
Plusk plusk
gdzieś w głębi czyni zawirowania
a
błysk błysk
gasi chwile radości
ten film w moich oczach
na niemych ustach
trwa i trwać będzie....
_________________
2.
DO MATKI
Smutek i żal zrodzone w dniach odejścia Matki towarzyszyć będą memu zyciu, tak jakby mogły mi ją zastąpić...Sprawy gwałtowne trwają krótko, lecz ich odgłosy powracaja jak fale z bezkresnej dali. Uderzenia fal są tym mocniejsze, im bliżej jesteśmy DNIA OSTATNIEGO...
Chciałbym napisać list
Wezwać z zaświata
Abyś mogła usłyszec szczebiot Twoich wnucząt
nieświadomie tęskniących do Ciebie.
Jeśli wyznam Ci wdzięczność
zabrzmi jak szmer liści
oczyszczanych przez deszcz jesienny
Jeśli wyrażę
zrozumienie Twojego losu
będzie to tchnienie
czyste przejrzyste i bez wyrazu
D l a t e g o wyrażam Ciebie
tylko
przez własne istnienie.
_________________________________
3.
SMUGA CIENIA
komentarz: wiersz w dwóch wersjach; każdy może dobrać
wersety do swojej wrażliwości artystycznej
Wersja narracyjna
-------------------
Skronie siwe i nie tylko
jak zwykle za wcześnie
i tylko po to
aby przyzwyczajać nas do smugi cienia...
.
Radość w łagodnych promieniach słońca
Ciepło w uścisku Twojej dłoni
Słoneczko na policzkach
i w Twoich oczach Miła
W przyśpieszonych krokach
nowe fale energii życia
.
Tak powstaje nowa MonaLiza
z nieodgadnionymi myślami
i z zagadkowym uśmiechem
przez który przemawia najgłębsze
z tego co nas łączy
przędzone tak delikatną nicią
że urywa się
przy najlżejszych zawirowaniach ...
.
Nikt inny nie tworzy jesieni życia
Tylko my sami
dla siebie samych.
Wersja lekko rymowana
---------------------------
Skronie siwe i nie tylko
lecz nikt pretensji nie ma
jak zwykle i za wcześnie
jak sad wiśniowy przekwitło
życie i wszystko
spychając nas w smugę cienia
.
łagodne promienie słońca
i owiew wiatru stulony
ciepło w uścisku Twojej dłoni
słoneczko w oczach Twoich Miła
a w krokach przyśpieszonych
nowe fale pogoni...
.
Tak powstaje
MonaLiza moja
w zagadkowy się uśmiech stroi
pokusę łączy swą z ironią
a nieodgadnione myśli
przędzą tak delikatną nić
że urywa się w podmuchu
mocniejszego słowa
.
łagodne promienie słońca
owiew wiatru stulony
i nowe nadzieje
w kroku przyśpieszonym
.
Nikt inny nie tworzy życia jesieni
Tylko my sami
dla siebie samych
ją przyniesiemy.
___________________________________
4.
KONCERT NA CZTERY PORY ROKU
#####################
WIOSNA [ Allegro assai]
#####################
narrator:
[wiosną
światłość króluje nad ciemnością
dzień nad nocą
życie nad śmiercią
miłosć nad nienawiścią]
słoneczny błysk-błysk po oczach
owiewny pac-pac na policzkach
w uszach bzyk-bzyk zbłąkanego owada
w nozdrzach woń świeżej zieleni
a w sercu...?
pukpuk-bachbach !
to nadzieja wali jak młot
to-nic-to-nic
uspokaja rozum
przyjdzie na to czas
przyjdzie czas
plamy z wielkimi ślepiami
wzlatują znad deptanych kałuż
powieka na oczach szczelnie stulona
przykrywa blask ziemi
czuję nieśmiały dotyk promieni
chwytam łagodne wiatru spojrzenie
kosmyki moje flirtują nade mną
upojony jestem strojną harmonią dźwięków.
[swiergolenie] śwr-śwr-śwr-ćwr-ćwr-ćwr-ćwr -ćwr-ćwr-ćwr
[żuczenie] zzżżżżż-zzżżżżż-zzżżżżż-zzżżżżż
[chrząszczenie] chrzszcz-chrzszcz-chrzszcz-chrzszcz
Słucham burzy świergotu
perkusji dzięcioła
krakania wrony
słońce ciepło opada na skronie.
światło rzuca kolorowe zasłony
a wiatr rozdaje słodkie pocałunki
jam spokojny
tęsknoty tylu wiosen
wypaliły się na twoich wargach
uciekły przez twoje oczy
zasnęły na twoich piersiach
ale chyba wolno mi
nadstawić policzek
na pocałunek wiosny
-może rozwinie się w miłość.
"gę-gę-gę"
zawołał wiatr "
ę-ę-ę"
odpowiedziało echo
i gąska moja nadeszła
ładna sukienka fioletu
czarne oczęta
ciemna szyjka
bluzeczka lekko rozpięta
na butkach szpilęta
zgrabna
pełna dąsów, wyobrażeń
niby skromna małorozmowna
jak święta mumia spokojna
a za nią
[nadchodzi..........]
kle-kle -kle KLE-KLE-KLE
Malutka królewna z zadartym noskiem
Słucham klekotu pantofelków
[ mija - przefruwa obok.....
udaje że nie widzi mego spojrzenia
ale spowalnia krok ]
kle---kle------kle---------kle
czuję ten powiew
to faliste drżenie powietrza
gdy przechodziła obok
[odchodzi.... ]
KLE -- kle - kle - kle - kle- .......
[na chwilę odwraca głowę
uśmieszek w kącikach ust
wie, że się podoba
i to jej na razie wystarcza ]
często powracam
do tych wrażeń
przejęty
wsród nocy bezsennych
z zielenią wiosny
rosną i moje pędy
###############
LATO (Concertino)
###############
narrator:
[ W lecie
światłość prawie bez końca
Miłość rozkwita w promieniach słońca
a na nienawiść nie ma czasu -
to życie samo nas niesie
jak wiatr w górach
i jak fala morska]
[któż nie lubi szumu fal lub powiewu na szczycie góry]
nad Morzem Czarnym
ulice światłe
poobrzucane w kwiaty i palmy
a dalej
drgawki zielono-sine morza
w wodzie bzikują matrony i panny
a w nocy czarne przestworza
gdy nad Bałtykiem jestem
z powodu wspomnień
smutno mi na tej plaży
Po co niknące na piasku ślady
po tej postaci jednej
po tym tłumie na promenadzie
Po co uśmiech po tym śmiechu gromadnym
Po co uciekłem w ciszę i w burzę zarazem
w bełkot morza i ludzi
świstów pełen i grzmotu powracającej fali
szszszsssssszzzzzz-uuuuuuuuuu
a w górach
pokłony traw
silnie dmucha wiatr
FiiiiiiiiiiiiiiiiFyyyyyyyyyyyyyysssssssssssss
ponad grzbiety mgliste
przelewanie chmur
na pijanych obłokach nieziemskie abstrakcje
w oddali oblicze pogodne księżyca
stąpam po dachu świata
pływam po morzu wzburzonym
gdy wypadnę przez burtę marzeń
kto rzuci mi
koło ratunkowe?
stawy mgieł
śpiąca karawana grzbietów
błądzące rytmy melancholii
spokój świata
w ktorym ludzie rozgrzebują
własne niepokoje
nic nie mamy do powiedzenia
gdy przemawia piękno bieszczadzkiego lata
słuchac, patrzeć
pomarzyć
i kochać tylko
#############
JESIEŃ (Presto)
#############
narrator:
[ Jesienią
ciemność wkracza do światłości
Noc zrównuje z dniem
Owoce miłości ważą przeciwko
ukrytemu ziarnu nienawiści]
liść szur-szur
przędzie się żółty dywan
na dole
a przedtem
fiki-miki
fikołki na wietrze
gdzie zdarzyć się może
muśnięcie liścianego brata
który kiedyś
się kłaniał z naprzeciwka
liść klap-klap
a jeszcze przedtem
wytrzymywał każdy huragan ...
Nie upadaj bezsilnie jak ten liść
i nie narzekaj
że podmuch był za silny
Skoro istniejesz
to cierp i ciesz się jak Grek Zorba
śmiej się pajacu
bo w życiu jak w operze
płacz i twórz
przeklinaj a żyj
i miej nadzieję...
kochaj kochaj bo życie tak krótkie
to zaledwie błysk
a potem tylko
ciemność
milczenie
wspomnienie
i cisza
W życiu jak w kuźni
Plamy żółte białe zielone tu i tam.
Głuche gromy walących młotów kolosów
szeptanie ciał.
Rozwrzeszczana czerwień żelaza
dymu grające obłoki
Z iskier i żaru poezji czar
Nie walcujmy więc siebie na szarą blachę życia.
Nie krzycz !
Wyszeptaj do mnie cokolwiek....
jestem obok Ciebie !
aby podać Ci rękę
a nawet siebie.
################
ZIMA [Adagio]
################
narrator:
[w zimie
nie starcza światłości
żar serca ogrzewa zziębniętą miłość
a nienawiść zapada w sen zimowy]
[brrrrr...jak mroźno!
chrzęści krzepki mróz
chrz-st chrz-st chrz-st chrz-st
nogi zaczynają nieść jak oszalałe konie]
Iglaste panny w bieliznie śnieżnej
słuchają z przymrużeniem ucha
jak my - ciemne plamy na dole -
szukamy słów jeszcze niewypowiedzianych
a już wędrujących do ujścia
[mówienienamroziejestszkodliwenagardło]
nie mówmy więc za wiele
w słowa nie można zamienić
kruczych włosów
otulających całunem wdzięku
smaku oczu
w które można się wtapiać
jak w ciemność bez końca
w słowa nie można zamienić
zarówno własnych cierpień
jak i własnej rozkoszy.
Lekko powiedzieć tęsknię
Trudno wyrazić tęsknotę
Niezdarnie zabrzmi
gdy powiem
brak mi twych oczu
twego ciepła
twego uśmiechu
i naszych rozmów
tęsknota jest snem o szczęściu
rozstanie jest łożem
na które układa nas życie
Dobranoc !
####################
FINALE [Grave ]
####################
narrator:
[tam
ciemność króluje nad światłością
noc nad dniem
miłosć nad życiem
i nie ma miejsca na nienawiść]
Jeśli obudzę się na drugim brzegu
Rzeki Przemijania
nie będę sam
nikt nie odbierze mi
Naszej melodii
która trwa od chwili
kiedy zaszemrały
Nasze wargi
zatrzepotały
spłoszone rzęsy
Nikt nie odbierze mi Twojego zapachu
tej części Naszego ducha
który
towarzyszył zawsze Naszym rozstaniom.
Zycie jak pieśń serca...
najpierw pełne porywów
potem zadyszane
a w końcu...
ciche
cyt cyt cyt
to wszystko i nic
[???]
..........
_______________________________
5.
KONCERT NA 4 PORY
(wersja niema)
#####################
WIOSNA [ Allegro assai]
#####################
[ballada głównie o gąsce i królewnie]
narrator:
[wiosną
światłość króluje nad ciemnością
dzień nad nocą
życie nad śmiercią
miłosć nad nienawiścią]
słoneczny błysk po oczach
owiewny pac-pac na policzkach
w uszach bzyk-bzyk zbłąkanego owada
w nozdrzach woń świeżej zieleni
a w sercu...?
nadzieja wali jak młot
to nic
uspokaja rozum
przyjdzie na to czas
przyjdzie czas
plamy z wielkimi ślepiami
wzlatują znad deptanych kałuż
powieka na oczach szczelnie stulona
czuję nieśmiały dotyk promieni
chwytam łagodne wiatru spojrzenie
kosmyki moje flirtują nade mną
upojony jestem strojną harmonią dźwięków.
Słucham burzy świergotu
perkusji dzięcioła
krakania wrony
słońce ciepło opada na skronie.
światło rzuca kolorowe zasłony
a wiatr rozdaje słodkie pocałunki
chyba wolno mi
nadstawić policzek
na pocałunek wiosny
-może rozwinie się w miłość.
a miłość tuż tuż ...
"gę-gę-gę"
zawołał wiatr "
ę-ę-ę"
odpowiedziało echo
i gąska moja nadeszła
ładna sukienka fioletu
czarne oczęta
ciemna szyjka
bluzeczka lekko rozpięta
na butkach szpilęta
zgrabna
pełna dąsów, wyobrażeń
niby skromna małorozmowna
jak święta mumia spokojna
a za nią
Malutka królewna z zadartym noskiem
słucham klekotu pantofelków
mija - przefruwa .....
udaje - nie widzi spojrzenia
spowalnia krok
czuję powiew
i faliste drżenie powietrza
odchodzi....
odwraca głowę
uśmieszek w kącikach ust
wie, że się podoba
i to jej na razie wystarcza
często powracam
do tych wrażeń
przejęty
wsród nocy bezsennych
z zielenią wiosny
rosną i moje pędy
###############
LATO (Concertino)
###############
[któż nie lubi szumu fal lub powiewu na szczycie góry]
narrator:
[ W lecie
światłość prawie bez końca
Miłość rozkwita w promieniach słońca
a na nienawiść nie ma czasu -
to życie samo nas niesie
jak wiatr w górach
i jak fala morska]
nad Morzem Czarnym
ulice światłe
poobrzucane w kwiaty i palmy
a dalej
drgawki zielono-sine morza
w wodzie bzikują matrony i panny
a w nocy czarne przestworza
gdy nad Bałtykiem jestem
z powodu wspomnień
smutno mi na tej plaży
Po co niknące na piasku ślady
po tej postaci jednej
po tym tłumie na promenadzie
Po co uśmiech po tym śmiechu gromadnym
Po co uciekłem w ciszę i w burzę zarazem
w bełkot morza i ludzi
świstów pełen i grzmotu powracającej fali
a w górach
pokłony traw
silnie dmucha wiatr
ponad grzbiety mgliste
przelewanie chmur
na pijanych obłokach nieziemskie abstrakcje
w oddali oblicze pogodne księżyca
stąpam po dachu świata
pływam po morzu wzburzonym
gdy wypadnę przez burtę marzeń
kto rzuci mi
koło ratunkowe?
stawy mgieł
śpiąca karawana grzbietów
błądzące rytmy melancholii
spokój świata
w ktorym ludzie rozgrzebują
własne niepokoje
nic nie mamy do powiedzenia
gdy przemawia piękno bieszczadzkiego lata
słuchac, patrzeć
pomarzyć
i kochać tylko
#############
JESIEŃ (Presto)
#############
[W życiu jak w operze i kuźni]
narrator:
[ Jesienią
ciemność wkracza do światłości
Noc zrównuje z dniem
Owoce miłości ważą przeciwko
ukrytemu ziarnu nienawiści]
liść szur-szur
przędzie się żółty dywan
na dole
a przedtem
fiki-miki
fikołki na wietrze
gdzie zdarzyć się może
muśnięcie liścianego brata
który kiedyś
się kłaniał z naprzeciwka
liść klap-klap
a jeszcze przedtem
wytrzymywał każdy huragan ...
Nie upadaj bezsilnie jak liść
i nie narzekaj
że podmuch był za silny
Skoro istniejesz
to cierp i ciesz się jak Grek Zorba
śmiej się pajacu
Bo w życiu
jak w operze
płacz i twórz
przeklinaj a żyj
i miej nadzieję...
kochaj kochaj bo życie tak krótkie
to zaledwie błysk
a potem tylko
ciemność
milczenie
wspomnienie
i cisza
Bo w życiu
jak w kuźni
plamy żółte białe zielone tu i tam
gromy walących młotów
szeptanie ciał.
Wrzaskliwa czerwień żelaza
dymu grające obłoki
Z iskier i żaru poezji czar.
Nie walcujmy siebie na szarą blachę życia.
Bo w życiu
różnie bywa
ale
nie krzycz !
wyszeptaj do mnie cokolwiek....
jestem
jestem obok Ciebie !
aby podać Ci rękę a nawet siebie.
################
ZIMA [Adagio]
################
[W zimie ogrzewa nas często tęsknota]
narrator:
[w zimie
nie starcza światłości
żar serca ogrzewa zziębniętą miłość
a nienawiść zapada w sen zimowy]
chrzęści krzepki mróz
nogi zaczynają nieść jak oszalałe konie]
Iglaste panny w bieliznie śnieżnej
słuchają z przymrużeniem ucha
a my
szukamy słów jeszcze niewypowiedzianych
a już wędrujących do ujścia
nie mówmy więc za wiele
w słowa nie można zamienić
kruczych włosów
otulających całunem wdzięku
smaku oczu
w które można się wtapiać
jak w ciemność bez końca
w słowa nie można zamienić
zarówno własnych cierpień
jak i własnej rozkoszy.
Lekko powiedzieć tęsknię
Trudno wyrazić tęsknotę
Niezdarnie zabrzmi
gdy powiem
brak mi twych oczu
twego ciepła
twego uśmiechu
i naszych rozmów
tęsknota jest snem o szczęściu
rozstanie jest łożem
na które układa nas życie
Dobranoc !
####################
FINALE [Grave ]
####################
[Już za późno na wszystko]
narrator:
[tam
ciemność króluje nad światłością
noc nad dniem
miłosć nad życiem
i nie ma miejsca na nienawiść ..]
Jeśli obudzę się na drugim brzegu
Rzeki Przemijania
nie będę sam
nikt nie odbierze mi
Naszej melodii
która trwa od chwili
kiedy zaszemrały
Nasze wargi
i zatrzepotały spłoszone rzęsy
Nikt mi nie odbierze
Twojego zapachu
tej części Naszego ducha
który
towarzyszył zawsze Naszym rozstaniom.
Zycie jak pieśń serca...
najpierw pełne porywów
potem zadyszane
a w końcu...
ciche
cyt cyt cyt
to wszystko i nic
[???]
..........
_____________________________________