Zygmunt Ryznar

MOJE NAJNOWSZE WIERSZE

  
data aktualizacji: 16 marzec 2017
(wiersze umieszczane są w odwrotnej chronologii - najnowsze na początku)

FRASZKA ZAGADKA

W nocy jestem wojowniczym kotem
po przebudzeniu szarą myszką
kto kogo pożarł ?
mocą
czy tylko myślą ...

P.S. Sami siebie zjadamy
nie wiedząc o tym.

Zapach czasu

Unosi się wszędzie
w powietrzu i marzeniach sennych
w woni dzieciństwa
w dymie nadpalonych nadziei

jak kleszcz wkręcony
śpi dla zmylenia
w moich myślach
a potem wyrusza na żer

na moje "wynocha"
udaje że znika
a potem atakuje ze zdwojoną siłą
w najsłabszych miejscach i niespodziewanych momentach

otacza
obejmuje
ściska

jak przyjaciel
na pożegnanie ...
P.S. Marzę o katarze
bo blokuje zapach.
Może nie przyniesie grypy ...
albo czegoś gorszego

Kanion czasu

Tam skąd wypływam -
ciepła woda drzemiąca
ryby leniwe wędką-patykiem łapane
na rozlewisku błota raj ślizgania i tarzania
potem w wodzie nurkowania

Igraszki igraszkami
wreszcie bujam w płynnych zawirowaniach
maturalnego balu
poczym odpływam na tratwie dorosłości
kończąc ze snami

Aby pierwszy dobiec do mety
dźwigam w głowie
grube akademickie tomy
niepotrzebnie
tak jakby coś z tego wynikało pewnie

Na szczęście u brzegu nimfa
mnie wita
a potem gwar dziecinny
rozświetla dalszy szlak życia

Płyniemy biegniemy tą drogą
jakby nie miała końca
ale przecież nawet wielka rzeka
po wielu zakrętach
dokądś ucieka

Butelkę wrzućmy do oceanu w dali
w niej spojrzenia nieskończone
przeprosiny zapomniane
przytulenia tkliwe wnucząt
i melodie które nucąc
nasze dłonie pojednały
niech to płynie po wsze czasy
aż każdy adres się ustali

W nurcie rzeki
krok taneczny żony mej wyczuwam
jeszcze
plusk plusk plusk
i ostatni wodospad
potem
szum i wrzask
ale
jeszcze nie czas...

Brodawki życia

"Gdy strumyk płynie zwolna
wiosenko witam cię
twój urok mnie zachwyca
i czarem serce tchnie"

"Wiosenko wiosenko
cóżeś ty za pani
że za tobą lecą
że za tobą lecą
lata galopami"

...........................

Gdy siwizna budzi protest przemijania
nie powstaje z tego
lawinny puch biały radości istnienia

Nasze niepokoje
to nie pryszcze dojrzewania
odrastają jak brodawki
w niewygodnych miejscach
i w niepożądanym czasie

Oczarowanie i niepokoje
to kontrapunkty naszego życia

A kuku

rano zaświergolisz radośnie
i zataczając kręgi
coraz szybsze i krótsze
owijasz mnie dookoła palca

w południe
znikniesz nie dając znaku życia

wieczorem zapukasz
staniesz w drzwiach
i powiesz "cześć"

Nie musisz

Nie musisz byc piękna,
ale bądź jedyna - jak wtedy - wyśniona
gdy kusisz kącikami ust
i płyniesz tanecznym krokiem
w me ramiona

Nić Ariadny

W dali
włosy słońce owiewa złotymi promykami
patrzę i widzę ciebie
płynącą strojnymi krokami


A blisko
twoje ufne oczy
i usta bez skargi
nieme acz pełne oczekiwania


W środku zaś
między nami włóczy
i słabnie zapach twojego ciała
a mgła gęsta zaczyna ścielić smutek


Idźmy więc ku sobie
bo za zakrętem urywa się nić Ariadny


Post Scriptum

Wiersz "Nić Ariadny" jest zapisem kilku obrazów z mojej wyobraźni.
A oto "temat" który stanowił kanwę wiersza:

Oddalasz się płynąc tanecznym krokiem
jeszcze tylko na horyzoncie widoczne
złociste promyki na włosach
Mimo to "widzę" przed sobą jakby na dotknięcie ręki
ufne oczy i usta.
Ale słabnie zapach ciała
co nie zdarzało się nawet gdy oceany nas rozdzielały.
Mgła zaczyna zachodzić i niepokoi jak smutek
Pora ruszyć ku sobie
bo za zakrętem już się nie odnajdziemy.

Otarty naskórek

Rozpęd wielki
w zamiarach
ale na razie tylko
otarty naskórek
od potknięcia na własnym podwórku

Pędzić i żyć trudno
samemu i w tłumie
ale czy lżej umierać
gdy mgła dookoła
i nie wiadomo dokąd odpływamy

Jesteśmy chwilą która trwa
nie zamieniajmy jej w kroplę
co wyparuje bez śladu

Nie pędźmy na ślepo
popatrzmy obok
jak dziecko odwzajemnia
każdy uśmiech
Wtedy rośnie apetyt
na życie

P.S.
Gruboskórni w życiu
subtelni w marzeniach
Niesłyszalni i niewidzialni
po zamknięciu drzwi
Nawet śladu po kropli.
Zamazańcy i popaprańcy
a nie zmartwychwstańcy !

Niepocieszony ale jeszcze niepokonany

wiatr pokonał żagle
i nie wypłynę
słońce spaliło skrzydla
i nie wylecę

potruchtam więc po zaułkach
odświeżę wspomnienia
mapy potrzebne zgromadzę
poszukam wspierającego ramienia

płomień nadzieję
w sercu rozpala
we śnie tli się nadal
zszedł mi z oczu
ale jeszcze nie zagasł

ale i tak każdy
do mety zdążyć musi
być twórcą rzeczy niedorzecznych
może zobaczyć tysiąc krajów
aby obejść się bez raju

Post Scriptum Ruszaj w drogę gdy utkasz żagiel i odrośnie ci skrzydło oraz gdy poznasz kogoś do kogo musisz powrócić

Sny o potędze

drzemie sobie ziarnko piasku
opalając się w słoneczku
z nudy
śni się mu jak dziecku:

"będę skałą ogromną
i pokażę temu wiatrowi
że sobą pomiatać nie pozwolę"

sposób jak urosnąć
prościutki jak się zowie:
"ziarnko do ziarnka
a zbierze się miarka"

Rzecze więc ziarnko do ziomków
"Kupą mości panowie !".

Bez słów - czy jeszcze daleko - czy już blisko

Tylko oczy
przemawiają

tylko ręce
się zastanawiają

czy dotknąć
twoje włosy

czy jeszcze daleko
czy już blisko

pierwsze iskry
a płomień jeszcze nie zapalony
do pochodni daleko
może to dobrze
nie spłoniemy od razu

na razie
zaczniemy układac stos
.....

Post Scriptum:
Czy słowa są potrzebne do komunikacji między ludźmi?
Może to, co wynika z nas "bez słów", jest ważniejsze?

parapaniana mea nelli

 arissaaoo-arrissaaoo-oo...
jakby krzyki ptaka zagubionego na pustyni a to tylko wołanie pieśni afrykańskiej drzemiącej od czasów dzieciństwa curi curi passarenia ... krzycz ptaku krzycz wybudzaj z letargu zadowolenia i zachęcaj do lotów arissaaoo-arrissaaoo-oo... P.S. Zapewne padną pytania, co znaczą te "dziwne" słowa. Sam nie wiem, aczkolwiek śpiewałem kiedyś całą tę piosenkę i podobała się mnie (i moim dzieciom), mimo iż nie znałem znaczenia żadnego z jej słów. Słowa nieznane są bowiem jak muzyka i oddziaływać mogą głębiej niż sam tekst. Nie jest to moja pierwsza próba "bawienia się" dżwiękam: dla przykładu podam inny mój wiersz "Twrch-Trwyth" (na celtyckich motywach) .

Poezja radością życia

Poezja jak wiatr
pędzi kiedy chce
i dokąd chce

Ulotna ale pełna
broń orężna
złożona z odłamków
tajemnych i jawnych

Kwintesencja sztuki
wszelakiej
używa słów jak proza
ale tylko najważniejszych
które musi

Odbiera się ją
jak obraz
ale nie trzeba mieć
szeroko otwartych oczu
tylko wyobraźnię

Czuć jej zapach zdwojony
od księżyca
elegancko skrojonego
i od poświaty słońca
zachodzącego
A więc rzeczy
które zwykle nie widują się
wzajemnie
jak dwoje ludzi
na różnych półkulach
karmionych zapachem ciała
nawet gdy
serce juz nie odpowiada

Poezja nie jest muzyką
ale
obdarzy nas rytmem
uzbroi nastrojową melodią
zaniepokoi zgrzytem literowym
zamknie lecz otworzy
nowe horyzonty


Tak naprawdę
daje nam wszystko od razu
jak płomień
poczym gaśnie
nie zostawiając popiolów
lecz
zasiewając ziarna

Wychodzimy z niej inni
jak z czarodziejskiego snu

P.S. Napisane pod wpływem
równoczesnie oglądanych
wschodu księżyca i zachodu słońca


ballada o sercu

serce  jak wrota bezbronne
zgarnia szmery i hałasy
zbiera urazy


nie wiadomo kiedy
i dlaczego
w ciemny ucieka zaułek
i obrażone tkwi
bez końca


ratunek
tylko w ciszy
lub zmroku rozmytym
na cały horyzont


nie przeszkadzaj
nie ponaglaj


wróci jak mocarny
syn marnotrawny


tłoczyć będzie
nie krew a rzekę


zaleje urazy
zniesie wąskie wrota
wynurzy z mroku horyzonty
przyniesie świeży powiew nadziei
......
oddychaj więc pełną piersią

kiedy przyjdzie dzień ten

kiedy przyjdzie dzień ten
i zawołasz mnie
powiem moim wierszom
aby zeszły ze mną
do łodzi mej

na drugim brzegu
na przystani
wiersze każę czytać
duszą i wargami

a one strofy
jak ptaki pofruną
w nowy dzień lepszy
zanim w zapomnienia cień
się przesuną ...

gdyby nas nie było

gdyby nas nie było

kto oglądałby
żółtawe słońca wschody
i czerwienią bijące zachody

kto zaprzęgałby marzenia
do powozu wyobraźni
i po obłokach donikąd
pędził bez wytchnienia

skąd (byłoby) słońce
gdy zasłony jeszcze nieodgarnięte
a w uśpionych kwiatach
liście i kwiaty stulone

skąd śpiew
gdy usta milczą
a duszy jeszcze nie ma

ciemność i cisza już tylko zamglone
za naszą sprawą
odejdą w smugę cienia

skąd ciepło
gdy nasze dłonie daleko
i obejmują tylko powietrze


skąd wystrzał
skoro szampana nie podano
na naszym ślubnym stole

wszystko zasnute mgłą
jak lawą
a pod nią żar życia
które niedługo przebije skorupę

i przyniesie
słońce ciepło śpiew ...

Stracony uśmiech

Im starszy jesteś
tym
każda minuta droższa
i każdy uśmiech wspanialszy

Najgorsze
jeśli zapomnisz
skąd się on bierze
(nie wyrasta na drożdżach)

Bez niego
jak bez imienia
ale z maską

Poluję
jak pies gończy
a znajduję
lekko skwaszone kąciki
ust

A Miła moja kiedyś
twierdziła
że uśmiech
to moja tajemna broń
kończąca wszystkie wojny

Nadejdź proszę
tak dobrze było mi z tobą do twarzy
nie tylko na zdjęciu

Bez uśmiechu
jak drzewo bez słońca
z pożółkłymi liśćmi


Nadejdź ....
wrócę wtedy do siebie
i - moja Miła -
do ciebie.

Życie jest poezją

Prolog: 
Strumień poezji
płynie w tobie
jeśli zamilkniesz
nikt się nie dowie
--------------------

Gdy zasypiasz
jak Dobranocka drzemie z tobą
wstajesz rano
w jej imieniu
wita cię ptaszek na balkonie

Wsłuchaj się w siebie
przytul do brzozy skronie
zapach poezji
sam się wyłoni

-------------------
Konkluzja:
Czyni cię ona
bezbronnym
wobec łomotu ludzkiej zajadłości
ale przenosi
w świat ciszy wielkiej
gdzie rozmawiasz ze sobą
bez słów
i rozumiesz wszystko ...

PRZEMIANY

Najpierw wiatr pustynny
hulać można dowoli
a każdą wpadkę
i tak piasek przesłoni


Potem deszcz rzęsisty
i jak fatamorgana
jezioro się zjawia
zarasta od gadania


Post Scriptum.
Od promienistych słów
wzbierają potoki
które i tak wpadną do morza
pozostaje po nich spękana ziemia
albo pustynia

JESTEŚ MOIM MOTYLEM

wiosna-wiosna-wiosna
kwiatkami łąka pstrokata
ptaki śpiewają
motyle fruwają
początek raju
-----------------

Jesteś motylem tylko

i cieszysz się z tych paru dni istnienia
płyniesz ze mną leśną ścieżką
plączesz się między nogami
jak kundelek w panu zakochany

owiewasz mi włosy i zaglądasz w oczy
szybujesz w niebo i wracasz
potrząsasz wspaniałymi barwami jak biodrami

Jesteś motylem
tylko nie wiem którym

Czy tą twarzą z pociągu
przelotną ale zapamiętaną
tą Myszką jak cię przezywano

Czy tą dumną gąską z parku
przyciągającą klekotem pantofelków

albo
dorodną dziewczyną obnażającą uda w szybkim kroku
po drugiej stronie ulicy

czy też moją Miłą
co płynie niezrównanym krokiem tanecznym
na nasze spotkanie

Jesteś motylem tylko
uspokoi się wszystko
kiedy przeminą twoje dni

Do zobaczenia przyszłą wiosną.
Spisano na gorąco po spacerze w Dolinie Ojcowskiej słonecznego 15 kwietnia 2007 r

Życie jak fortepian

Życie jak fortepian
czarne i białe klawisze
a marzenia pękają jak struny

Fortepian jak życie
gra melodie rozmaite

dostaje zadyszki
lub euforycznie dudni
w uszach i duszy
albo zachwyca linią melodyczną
która trwa bez końca ...

Jak milczy skrycie
to wiem
w środku lawa
czeka na znak
po którym wrzask nagły
też wygaśnie
pozostaje pancerz zastygły
i nieco popiołu
jako nadzieja odrodzenia

P.S. Naciśnij klawisz nadziei gdy nastąpi absolutna cisza.
Nie graj Szopena gdy nie musisz.
Posłuchaj siebie
gdy grasz koncert
nie zdając sobie z tego sprawy.

Poeci wlatują oknami i drzwiami


nieproszeni bo muszą
oddawać nam siebie

albo podaję im rękę przyjazną
i zapraszam na fotel
albo odlatują przez komin
jako dym rozwiany

poezja jest jak wiatr
wieje kiedy chce
i dokąd chce

ZAPACH NOCY


noc
ma zapach twego ciała
nadal bliskość ciebie obok
na pustej poduszce
i brak równowagi
w leżeniu na jednym boku

a ciszy jakby ubyło

ukryte myśli chroboczą w
zakamarkach świadomości

echa wydarzeń
jak ości w gardle

powiewy niepokoju
jak szmery serca przed zawałem

Takie plum-plum
jak przelewanie wody
w zapowietrzonych kaloryferach

W końcu bąbelki znikną
nastąpi cisza
i zapadnę w sen

Dotknij mnie


Dotknij mnie
choćby myślą
albo
uderz
mocnym słowem

Owiej mnie
choćby ciepłym spojrzeniem
A najlepiej
po prostu przytul

Tylko
nie dręcz
ciszą zagadkową

Kochaj mnie
choćby nie wiem co
Za to że jestem
i będę
Z Tobą

Pokój niepokoju

Cztery sciany,
niejedno widziały a milczą
Sufit
z lampką nadziei, co umiera ostatnia

Krzesło
wysiedziałe, trzeszczy
ale jeszcze służy

Na stole kartka
a na niej tylko znaki zapytania
albo same wykrzykniki

Takie życie zapisane spacjami i odruchami

Jeśli zasnę - to sny o rybaku i złotej rybce-
Gdy dotykam tafli jeziora
znika wszystko

Zacznę więc od początku
pisać życie.

Prawda

mój świat - prawda
a prawda rzadko bywa naga

w dotyku nierozróżnialna
w smaku często jak woda
a nie jak dobre wino

czasem pyskuje jak przekupka
lecz w potoku słów zamiera
i ucieka do-nikąd

czasem gorzka
nie do przełknięcia

między
prawdami gwiazdozbiorów
pomiędzy
wieloma ludzkimi prawdami
błąkają się
nieodkryte
prawdy

tylko spadająca kometa
w akcie samospalenia
może prawdę ukazać na moment

potem już
nic
nie odrodzi się
z popiołów

Chwytaj więc prawdę w locie.

W piaskownicy

Układam
napis z piasku
i albo fala go podmyje
albo wiatr rozsypie
albo
błąd ortograficzny
zatrzyma
....
niewiele zostaje --
może pół litery
Post Scriptum: Zwiewnym napisem może byc wszystko.
Nawet nasze zycie

Gdzie jest twój dom

To, co budujesz przez całe życie
może runąć w jedną noc.
Mimo to, buduj swój dom !

życie jest szybkie
gdy łapiesz wiatry pomyślne
szybujesz w przestworzach sukcesu
i widzisz tylko portret własny
w każdej przebitej chmurze

życie jest krótkie gdy zbudzisz się w łupinie samotności
zapytasz siebie o własny kąt

gdy nadejdzie odpowiedź:
"ulica-szklana-numer-zbity"
nie buduj szklanych domów
a pomyśl o fundamentach


Krople deszczu


kap kap kap
to deszcz jesienny
na parapecie
odmierza czas
.........
przywołuje wspomnienia
o nas
o nas
o nas
..........
tyk tyk tyk
ciężkie krople
na szybie
jak twoje łzy
i znaki ostrzegawcze
..........
potem
pomruki grzmotu dalekiego
nadchodzi burza .....
Aby nie widzieć piorunów
trzeba zamknąć oczy
.........
i tak nie zasnę
dopóki nie porozmawiam
z samym sobą

i po nitce
nie dojdę do supła
który sam się zawiązał
i do kłębka
który razem utoczyliśmy
a pozostał 
w zapomnianym kącie.




Napiewy młodości

padają słowa liczne 
a to tylko pustodżwięki

świat jest pełen hałasu
nie słychać drgnień serca

ludzie mają pozy
aby przykryć nimi
coś czego już nie mają
albo nie mieli


Tylko uśmiech
schowany we wnętrzu
zdaje się
chronić przed klęską.

W nim promyk nadziei
na jutro.

Jakie mozna dać rady
tym
których pierwszy raz boli
gdy jeszcze nie znają
drogi do siebie ... ?

carpe diem


Człowiek jak rzeka

człowiek jak rzeka
niby wciąż ten sam
a jego marzenia
zabłąkane
niczym wody upłynione

i lata jego jak te mosty
niepotrzebnie
za sobą popalone
(bez drogi powrotu)

a te żagle nadęte
jak twarze znajome
zszarzałe teraz
na bocznym torze odstawione

i jeszcze przed nami
parę śluz na tym szlaku
a potem
jedna przesiadka

.....

ta chwila zadumy
to krótki przystanek
tramwaju życia
uwalniający od stukotu codzienności

Post Scriptum.

[dzwonek
stuk-stuk-stuk
to życie ruszyło
do zobaczenia
na następnym przystanku]


Kropla

Młodość
jak kropla tajemnicza
oceanu
wysycha szybciej
zanim zasmakujesz jej smaku

ale
przedtem pozostawia
zabarwienie całego akwenu

w niej
twoje marzenia
zasady
dążenia

powstaje
z wilgotnych warg
podczas pocałunku
z zachwytu i żalu
i z twego potu

bez zmagań z wiatrami
nie pozostanie z niej
cien śladu nawet

dopókiś młody
ustaw dobrze żagle
odcumuj -
komu w drogę
temu czas ...



Rozpoznawanie świateł na rozstajach

medytacja pomaga żyć -
koncentracja i samooczyszczanie
zapalaja
niebieskie swiatło
przetrwania

Na zielone światło
     żyj pełnią jaką możesz
na żółte
     czekaj az nadejdą dni szczęśliwe
na czerwone
     nawet nie drgnij w bloku startowym
     bo zostaniesz zdyskwalifikowany

Rozpoznawanie świateł
na rozstajach
to sztuka życia

Musisz zaryzykować
wsiąść i dojechać
choćby do pierwszego skrzyżowania
najpierw jednak
zapal światło niebieskie


Zycie jest otwieraniem kolejnych drzwi

gdy dorastasz
wystarczy
dziurka od klucza
by zajrzeć w świat dorosłych
niedomknięte drzwi
by szept chwycić chichotny

potem
gdy własne klucze
kazde naciśnięcie klamki
nie wiesz czy Ci otworzy
słowo przyjazne i muśnięcie pocałunku
czy ciszą uderzy na powitanie
albo burzą z piorunem
co rozświetli nie to co trzeba
i spali to co jeszcze niezbudowane

Takie
ciągłe otwieranie drzwi
bezpowrotnych
wieszanie nowych krawatów
zapalanie i gaszenie świateł
wchodzenie po schodach

a potem
spadanie
i już tylko
echo
echo ...

a za Tobą
stąpają następni.

A jednak
wchodź
coraz wyżej i wyżej

przynajmniej
widoki pozostaną ci
w pamięci

Jestem, jestem!

taki całus od Ciebie na przywitanie
gdy dzień się budzi
i jaskółki zaglądają do okna sypialni.

Bądź,
bądź ze mną!

Idźmy razem na poranny spacer
płyńmy razem rzeką życia
wracajmy razem zmęczeni ale pogodni.

Jestem
jestem z Tobą !

na balkonie
gdzie witał Cię świergot żółtozielonego ptaszka
a niedawno gościł ufnie na Twojej dłoni
jego miniaturowy malec

na balkonie
gdzie ładujesz się energią
żółtych i czerwonych kwiatów
oraz wędrujesz wzrokiem na kopce
odtwarzając zapewne
nasze rześkie milowe kroki
od Piłsudskiego do Kościuszki.

Jestem
jestem obok Ciebie !

aby podać Ci rękę
a nawet siebie.

Kraków 28 czerwiec 2005 r.

Twrch  brzmienia celtyckie

Twrch
Trwyth
Gwrhyr
Gwrnach

czy te głoski
moga śpiewać?


Twrch Trwyth
            to zaklęty w dzika syn księcia Taredda
 Gwhyr Gwaltstawt
           to  rycerz magicznego miecza 
 Gwrnach Gawr
           to bajeczny olbrzym

 a wszystko to
celtyckie brzmienia mityczne

trudno je
włożyc w strofy poetyckie

tkwią na głębokości
wielu wieków
na zamorskiej bajecznej wyspie
plemienia Fir-Bolg
które nienawidziło poezji i muzyki

za to teraz
rozkwita irlandzka piosenka

.
a więc z wiekami
świat się zmienia

jakby
na lepsze

Ailill
Kulhwch
Efrawc
Wyllt


Życie składa się tylko z chwil i samo trwa chwilę.

Plusk plusk
gdzieś w głębi coś zapada
szur szur
dzień za dniem niepostrzeżenie
klaps klaps
rok po roku
i każdy rok
to tylko jeden
zbiorowy portret rodzinny


Po prostu ... nie pora

gdyby nie lustro

mógłbym
żyć tak młodo jak się widzę wewnętrznie

mógłbym czuć zapach moich niewygasłych marzeń
stopami wchłaniać wilgoć łąk odwiedzanych w dzieciństwie
płynąć i płynąć wśród obłoków w kraje nieznane
a nade wszystko
odbierać dalej wiosenny delikatny dotyk słońca
zapowiadający dorodne zbiory

Czas biegnie inaczej we mnie
niż na jawie

Życie całe
staje się jedną chwilą
w której na każde przywołanie
wraca wszystko co było
w dowolnym porządku naturalnym

pierwszy rower
stateczek papierowy w rynsztoku pełnym deszczu
uśmiech córeczki kołyszącej się na moim kolanie
pierwszy dzień mój w szkole już nieco zamglony
twarz matki zadumana
krzyki esesmana niesione ostrym odgłosem korytarza
spojrzenia dziewczyn po których nie wiadomo czego spodziewać się można
książka która gdzieś się zapodziała
........
tak szybko i bezbłędnie identyfikuje się
teraz
każdą kroplę
oceanu życia.

nie pora
    na dalekie podróże lecz na powroty
nie pora
    na sadzenie drzew dla siebie lecz na zbiory późnojesienne
pora
    na pozostawianie śladów "dowidzenia"

Kraków czerwiec 2005 r.


Ryznar Zygmunt -- Do Matki

MATKO,
Chciałbym napisać do Ciebie
list
Wezwać z zaświata
Abyś mogła usłyszec szczebiot Twoich wnucząt
tęskniących do Ciebie.

Jeśli wyznam Ci wdzięczność
zabrzmi jak szmer liści
oczyszczanych przez deszcz jesienny

Jeśli wyrażę
zrozumienie Twojego losu
będzie to tchnienie
czyste przejrzyste i bez wyrazu

D l a t e g o wyrażam Ciebie
przez własne istnienie.

1965 r. - wiersz odkryty w archiwach w sierpniu 2005 r.



Powracająca fala

Smutek i żal zrodzone w dniach odejścia Matki towarzyszyć będą memu zyciu, tak jakby mogły mi ją zastąpić...Sprawy gwałtowne trwają krótko, lecz ich odgłosy powracaja jak fale z bezkresnej dali. Uderzenia fal są tym mocniejsze, im bliżej jesteśmy DNIA OSTATNIEGO...


Im głębsza miłość

Im głębsza miłość, tym łatwiej jest ranić się wzajemnie.
Czas oraz śpiew ptakow leśnych
są najlepszym lekarstwem urazów miłosnych.
Miarą miłości jest zdolność wybaczania.
Nie zagojone do końca rany rany otwierają się szybciej
zanim pomyślisz i wypowiesz: "przebaczam".